16 października 2016

Mit dem Zug nach Berlin

Do Berlina można wybrać się także autobusem lub samolotem, Z czego podróż autobusem z mojego punktu widzenia jest mało komfortowa, trwa też zdecydowanie za długo. Optymalny byłby samolot, na tej trasie jednak argumentów przemawiających za wybraniem kolei jest sporo.
I tak cenowo oczywiście wygrywa pociąg, kupując bilety nawet na kilka dni przed planowaną podróżą, wyda się ok 300 pln za bilet w dwie strony. Bilety lotnicze ciężko znaleźć w takiej cenie tydzień przed wyjazdem. 
Odradzam kupno biletów przez internet, przepłaciłam jak się okazuje prawie dwukrotnie! Nie wiem, jak to działa, ale tak się właśnie stało.
Kolejnym plusem (przynajmniej na razie) kolei jest to, że można wpaść na dworzec w ostatniej chwili i wskoczyć do pociągu. Nie ma tych wszystkich odpraw, bramek, security, nadawania bagażu na maksimum godzinę przed odlotem samolotu... Nie mówiąc już o tym, że jedynie linia Air Berlin lata z lotniska Chopina do Berlina w rozsądnych cenach. Ryanair lata z Modlina, więc podróż automatycznie bardzo się wydłuża, w zasadzie trwając dłużej niż podróż koleją.
Wyjątkowo muszę pochwalić wagon barowy, w którym bardzo tanio można kupić na prawdę smaczne posiłki. Nie muszę chyba mówić, jak ostatnio wygląda catering w samolotach i ile kosztuje... Pod tym względem linie lotnicze zeszły absolutnie na psy. No, może z wyjątkiem Qatar Airways, na tej trasie jednak linia ta nie lata ;-)
W pociągach ekspresowych Warszawa - Berlin, w wagonach pierwszej klasy jest już dostęp do wifi, niestety nie ma go jeszcze w całych składach.
No i pociąg ma jednak swój klimat... Siedzę sobie wczoraj w Warsie i piję herbatkę, po czym w Zbąszynku za Poznaniem wsiada rosły pan w średnim wieku i zadaje mi pytanie po niemiecku. Z czystego lenistwa odpowiedziałam mu po angielsku, a on się obruszył! Że on nie rozumie po angielsku i że mam do niego mówić po niemiecku! No normalnie się zagotowałam! Niemcy jednak bardzo kochają swój język...
Ciekawostką jest również to, że póki jechaliśmy w granicach polskich, konduktor nadawał komunikaty po polsku i angielsku. Od granicy komunikaty były wyłącznie po niemiecku.
Zagotowałam się również, kiedy pociąg stanął sobie w polu i stał przez półtorej godziny, bo nastąpiła awaria zasilania. Cudownie ;-) No ale samoloty też lubią się przecież spóźniać ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz