Jordania kojarzyła
mi się zawsze z pustynią, dzikimi jeźdźcami i tajemniczym, trudno
dostępnym skalnym miastem. Kiedyś do Jordanii trzeba było docierać
od strony Izraela, najłatwiej było dolecieć do Ejlatu i stamtąd
już drogą lądową do Jordanii. W sumie opcja niezła, ale niestety
Izraelczycy wbijają w Ejlacie pieczątki do paszportu. Więc potem
można mieć problem w niektórych konsulatach, które odmawiają
wydania wizy osobom, które były w Izraelu.. Ale od października
poprzedniego roku są już bezpośrednie loty z Polski do stolicy
Jordanii, z Krakowa i z Modlina.
A że Jordania to
było jedno z moich dream destination, to się długo nie
zastanawiałam i kupiłam bileciki.
Wiza czy
JordanPass?
A to już zależy od
tego, co się zamierza robić w Jordanii i jak długo w niej zabawić.
Możliwe jest nabycie wizy on arrival, na lotnisku po
przylocie, taka przyjemność kosztuje 40 JOD (ok. 220 PLN). Jeśli
ktoś jednakże zamierza odwiedzić Petrę, to bardziej opłaca się
kupienie wcześniej JordanPassa, który zawiera w sobie już wizę.
Jordan Pass z opcją jednodniowego zwiedzania Petry kosztuje 70 JOD
(pobyt 4 dni), a samo wejście do Petry kosztuje 50 JOD. W cenie też
inne atrakcje i zabytki jordańskie. Opcji zresztą jest więcej,
wszystko na stronie internetowej.
JordanPass kupuje
się on-line, wystarczy kilka dni przed wylotem:
https://www.jordanpass.jo/
Jeśli chodzi o
miejscową walutę, to można wymienić pieniądze na miejscu,
najlepiej dolary amerykańskie albo euro, złotówek wymienić się
nie da. Ja wymieniłam złotówki na dinary w Warszawie, jest jeden
kantor na Świętkorzyskiej, który ma naprawdę sporo różnych
walut, a i kursy nie są złe. Oczywiście można też skorzystać z
bankomatów na miejscu, trzeba jednak liczyć się z prowizją za
każdą wypłatę w wysokości 5 JOD.
Amman
Typowe miasto
arabskie, ze wszystkimi standardowymi cechami, które jednych
denerwują, a inni je uwielbiają ;-) Położone na wielu wzgórzach,
pełne wąskich uliczek pozbawionych chodników i zawalonych
zaparkowanymi samochodami, między którymi ciężko się przecisnąć.
Jak oni potem wyjeżdżają, pozostaje dla mnie nierozwiązaną
zagadką ;-) W centrum multum mini kawiarni, ulicznych sprzedawców
wszystkiego, straganów, knajpeczek… Kolorowo, głośno i ciasno.
Miasto nie ma
jakiejś zawrotnie wielowiekowej historii i w zasadzie poza
nowoczesnymi wieżowcami dzielnicy businessowej, do której nie
miałam po co iść, całe miasto ma bardzo zbliżoną, jednorodną
architekturę. No i trochę pozostałości z czasów romańskich,
które zrobiły na mnie wrażenie i z czystym sumieniem mogę polecić
odwiedzenie tych miejsc.
Amman z różnych perspektyw (fot. babis)
Cytadela i
teatr rzymski
Cytadela jak łatwo
się domyśleć góruje nad miastem, dobrze ją widać z daleka.
Wspinaczka nie jest jakoś bardzo męcząca, zwłaszcza w styczniu,
latem pewnie można się zmachać i upocić. Zawsze można skorzystać
z taksówki, a tych nie brakuje. Warto dogadać od razu cenę kursu,
z jordańczykami należy się ostro targować i zbijać cenę do
skutku. Bardzo dobrze działa Uber, no ale żeby go zamówić trzeba
mieć internet. Kurs 10 – 15 minutowy w obrębie miasta nie
powinien być droższy niż 2 – 3 JOD. Wszyscy lepiej bądź gorzej
mówią po angielsku, nie ma więc większych problemów
komunikacyjnych.
Wejście na teren
Cytadeli jest w cenie JordanPassa, warto zaznaczyć też, że dzieci
do 12 roku życia praktycznie wszędzie wejdą za darmo.
Cytadela w Ammanie (fot. babis)
Teatr rzymski
widoczny jest ze wzgórza cytadeli, został zrekonstruowany. Nie
mniej jednak i tak fajnie jest do niego podejść i wdrapać się na
najwyżej położone trybuny. Jak dla mnie niesamowite wrażenie,
ponieważ mam lęk wysokości. W starożytności jakoś nikt nie
wpadł na pomysł montowania barierek, więc gdyby nie pomocna dłoń
mojego syna, nie wiem czy bym się odważyła wdrapać na górę. A
na pewno byłby problem z zejściem na dół ;-) Nie polecam wejścia
w czasie deszczu, bo jest strasznie ślisko i można wybić sobie
zęby ;-)
Teatr rzymski (fot. babis)
Byłam też w Jordan
Museum, które wspominam tylko dlatego, że szalenie mnie rozbawiło.
Jest to dość nowoczesne miejsce, interaktywne, przygotowane w
zasadzie przede wszystkim dla dzieci i młodzieży. Można się
dowiedzieć bardzo dużo o wkładzie arabskich myślicieli w światową
naukę. I tak okazuje się, ze pierwszymi chirurgami byli arabowie,
że pierwsze narzędzia do nawigacji wymyślili arabowie, że to nie
bracia Wright byli prekursorami lotnictwa, tylko arabowie już w X
wieku i tak dalej. Uwielbiam obserwować propagandę w różnych
kulturach i nacjach, Jordan Museum okazało się być pod tym
względem doskonałe.
Jordan Museum z dziedzińca oraz z lotu ptaka (fot. babis)
Arabski klimat
Klimat miasta
najlepiej jest poczuć spacerując wąskimi uliczkami. W ścisłym
centrum koniecznie trzeba odwiedzić dwa kultowe miejsca: Hashem
Restaurant, w której serwowany jest najlepszy falafel i humus, oraz
Habibah Sweets, gdzie różnorodność słodyczy jordańskich
przyprawia o zawrót głowy.
Hashem Restaurant (fot. babis)
Habibah Sweets (fot. babis)
Polecam też przejść
się Rainbow Street. Jest to najbardziej reprezentacyjna ulica, na
której dominują wille i rezydencje najbogatszych mieszkańców
Ammanu. Nawet dziadek obecnego króla Abdallaha II mieszkał tam wraz
z rodziną. Jest tu także najsłynniejsza budka z falafelem (Al Quds
Falafel), gdzie jeśli wierzyć miejscowemu taksówkarzowi, ostatnio
jadł sam król. Falafel podawany jest w picie i naprawdę nigdy
dotąd nie jadłam tak pysznego. Kosztuje grosze. Tuż obok jest
restauracja, w zasadzie burgerownia Tim’s Burger, w której burgery
przygotowywane są z jordańskiej wołowiny i serwowane przez samego
szefa, według jego własnej receptury. Osobiście nie próbowałam,
bo nie jem mięsa, ale wyglądały bardzo apetycznie. A syn mój
dostał gratis frytki, tak spodobał się właścicielowi ;-) Nawet
zrobił sobie z nami selfie. Widocznie stanowiliśmy z Kaziem
osobliwy duet ;-)
Wbrew moim zwyczajom
nie wchodziłam do meczetów, bo były bardzo niepozorne. Bez
przepychu, blichtru i rozmachu. Ot, takie sobie skromne miejsca
modlitw. W Ammanie są w zasadzie na każdym kroku, w zasadzie każdy
taki sam. Wrażenie jest dopiero w porach modlitw, kiedy to zaczyna
się nawoływanie muezinów, które tworzy niezapomnianą i jedyną w
swoim rodzaju muzykę.