26 kwietnia 2017

Religia w Azerbejdżanie – zwiedzamy meczety

Nie będą ukrywać, że głównymi zabytkami, jakie zwiedzałam w Azerbejdżanie były meczety. Budowle te mnie fascynują i nigdy nie odmawiam sobie przyjemności wejścia do każdego napotkanego po drodze. A meczetów w tym wspaniałym kraju nie brakuje, bo religią dominującą jest Islam. Z moich krótkich jednak obserwacji wynika, że jest to dosyć lekka odmiana tej religii, tzn naród przez dziesięciolecia panowania sowieckiego sajuza jednak stał się mniej praktykujący, czego efekty widać na każdym kroku.

Azerowie to przede wszystkim Szyici. Ktoś mniej obeznany z Islamem nie jest w stanie rozróżnić na pierwszy rzut oka, czy w danym kraju mieszkają Szyici czy Sunnici, ale już po odwiedzeniu kilku świątyń można to stwierdzić nawet bez zagłębiania się w przewodniki. Szyici w przeciwieństwie do Sunnitów mają kult świętych, pielgrzymują do miejsc pochówków słynnych postaci religijnych.

Meczety mają dla mnie coś mistycznego w sobie, może dlatego że nie jestem z Islamem tak bardzo obeznana i nie wszystko jest dla mnie jasne. Kościołów w życiu widziałam setki jak nie tysiące, meczety nadal kryją w sobie tajemnicę…

Nie ma problemu, żeby wchodzić do tych obiektów. Trzeba tylko pamiętać o pozostawieniu na zewnątrz obuwia. Przed wejściem do każdego meczetu są specjalne półki albo szafki na buty. Kobietom zalecam zakładanie na głowę chustki. Niby nie zawsze ktoś zwróci uwagę, ale warto to robić przez wzgląd na panujące obyczaje. Będąc w chustce można bowiem czasem też zajrzeć do części męskiej, a zwykle warto! Turyści, przynajmniej w Azerbejdżanie, chętnie są wpuszczani do meczetów.


Meczet Bibi Heybat w Baku

Meczet nie leży w samym Baku, lecz po drodze na wybrzeże, w kierunku południowym. Miejscowość nazywa się Szych. Aby do niego dotrzeć trzeba podjechać autobusem, choćby spod którejś stacji metra położonej w centrum miasta. Da się dojechać jednym z nowoczesnych autobusów, bilet jednak jest nieco droższy, bo to już druga strefa.

Obecny meczet został zbudowany w latach 90-tych na miejscu poprzedniego, który pochodził z XIII wieku. W meczecie znajduje się grób Ukeymy Khanum, potomkini Mahometa, córki siódmego Imama Szyickiego Musy Al Kazima. Imam ten uciekł do Baku przed gniewem kalifów. Dziś jest centrum duchowym okolicznych mieszkańców, pielgrzymują do niego kobiety mające problemy z zajściem w ciążę. Lokalna nazwa meczetu to Meczet Fatimy.

Łączy się z nim mało zabawna historia. Kiedy w 1920 roku sowieci przejęli władzę w Azerbejdżanie, zaczęli walkę z religią i niszczenie obiektów sakralnych. Ich ofiarą padła między innymi meczet Bibi Heybat. Krótko po zniszczeniu meczetu Moskwa podjęła decyzję o konieczności objęcia ochroną budowli historycznych. Dlatego też osoba, która podjęła decyzję o zniszczeniu meczetu, Azkomstaris Salamov, została zesłana na 20 lat na Syberię.

                                           Bibi Heybat we mgle (fot. Dominik Wach)


                                             w środku (fot. Dominik Wach)


                                                     bogato zdobiony (fot. babis)

                                       część przeznaczona dla kobiet (fot. babis)

                                    grobowiec córki siódmego Imama (fot. Zbigniew Opara)

                                 w części przeznaczonej dla mężczyzn (fot. Zbigniew Opara)

Meczet Taza Pir w Baku

Meczet położony jest w sercu miasta, dokoła niego leżą dzielnice zdecydowanie biedniejsze i mniej okazałe, które raczej znikną za kilka lat, bo w okolicy trwa wyburzanie starych obiektów i wznoszenie nowoczesnych bloków.
Jest niezwykle ozdobny zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Można go dojrzeć z daleka, bo jego kopuła połyskuje w słońcu złotem. Został zbudowany w 1905 roku, choć od tego czasu był i przebudowywany i remontowany.

                                                                 fot. babis

                                                                  fot. babis

                                                                 fot. babis

                                                       fot. Zbigniew Opara

                                                        fot. Zbigniew Opara

                                                                fot. Dominik Wach

                                                                fot. Dominik Wach

Meczet Sahidlik w Baku

Bardzo łatwo do niego trafić, wystarczy wjechać funikularem do góry. Dolna stacja kolejki funikular znajduje się na ulicy Neftchilar, naprzeciwko Mini Wenecji, która z kolei jest na głównym deptaku. Cena za przejazd to 0,2 AZN.
Meczet niestety był zamknięty, więc udało mi się go obejrzeć jedynie z zewnątrz, nie mniej jednak wspaniale komponuje się z Flame Towers.

                                                                 fot. Zbigniew Opara

                                                             fot. Dominik Wach

Pozostałe meczety, które odwiedziłam, były po drodze do innych, wcześniej już opisywanych miejsc, czyli w Qubie i w Şǝki:

Meczet Ardabil w Qubie

                                                                       fot. babis

Meczet Dżuma w Qubie




                                                                      fot. babis

Meczet Omara w Şǝki


                                                                                  fot. babis


Azerowie ewidentnie nie przestrzegają zasady niespożywania alkoholu, która obowiązuje w Islamie. W każdym mniejszym albo większym sklepie można kupić dowolny alkohol, choć będąc przyjezdnym najlepiej próbować trunków miejscowych, azerskich. Są bardzo dobre azerskie wina, z winogron bądź z granatów, oraz azerskie koniaki.


Koło naszego hotelu był mały sklepik lokalny, do którego zwykle udawaliśmy się wieczorami w celu uzupełnienia zapasów wody, napojów oraz zakupienia specjałów ichniejszych. Postanowiliśmy też za namową właściciela sklepu spróbować wina. Niestety nie mieliśmy otwieracza, co okazało się nie być żadnym problemem. Właściciel otworzył nam wino korkociągiem, po czym wcisnął korek tak, żeby wino nie wylało się w czasie przenoszenia go do hotelu. Dostaliśmy też plastikowe kubki. Właściciel nie był wcale zdziwiony tą sytuacją, lokalsi przebywający w sklepie też nie. Znaczy naród spożywa.

3 komentarze:

  1. Wspaniala lektura i zdjecia, zgadzam sie z tym, ze maja w sobie cos mistycznego, mam nadzieje ze mnie tam tez zawieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki bardzo, polecam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję udanego wyjazdu i zazdroszczę Azerbejdżanu ;)

    Od czasu wakacji w Gruzji jest on jednym moich priorytetów do odwiedzin, który, mam nadzieję, szybko uda mi się zrealizować!

    Koniecznie pisz dalej, świetny blog. A w wolnej chwili zapraszam również na swój:

    www.odlotowe-podroze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń