Nie będą ukrywać, że głównymi zabytkami, jakie zwiedzałam w
Azerbejdżanie były meczety. Budowle te mnie fascynują i nigdy nie odmawiam
sobie przyjemności wejścia do każdego napotkanego po drodze. A meczetów w tym
wspaniałym kraju nie brakuje, bo religią dominującą jest Islam. Z moich
krótkich jednak obserwacji wynika, że jest to dosyć lekka odmiana tej religii,
tzn naród przez dziesięciolecia panowania sowieckiego sajuza jednak stał się
mniej praktykujący, czego efekty widać na każdym kroku.
Azerowie to przede wszystkim Szyici. Ktoś mniej obeznany z
Islamem nie jest w stanie rozróżnić na pierwszy rzut oka, czy w danym kraju
mieszkają Szyici czy Sunnici, ale już po odwiedzeniu kilku świątyń można to
stwierdzić nawet bez zagłębiania się w przewodniki. Szyici w przeciwieństwie do
Sunnitów mają kult świętych, pielgrzymują do miejsc pochówków słynnych postaci
religijnych.
Meczety mają dla mnie coś mistycznego w sobie, może dlatego
że nie jestem z Islamem tak bardzo obeznana i nie wszystko jest dla mnie jasne.
Kościołów w życiu widziałam setki jak nie tysiące, meczety nadal kryją w sobie
tajemnicę…
Nie ma problemu, żeby wchodzić do tych obiektów. Trzeba tylko
pamiętać o pozostawieniu na zewnątrz obuwia. Przed wejściem do każdego meczetu
są specjalne półki albo szafki na buty. Kobietom zalecam zakładanie na głowę
chustki. Niby nie zawsze ktoś zwróci uwagę, ale warto to robić przez wzgląd na
panujące obyczaje. Będąc w chustce można bowiem czasem też zajrzeć do części
męskiej, a zwykle warto! Turyści, przynajmniej w
Azerbejdżanie, chętnie są wpuszczani do meczetów.
Meczet Bibi Heybat w Baku
Meczet nie leży w samym Baku, lecz po drodze na wybrzeże, w
kierunku południowym. Miejscowość nazywa się Szych. Aby do niego dotrzeć trzeba podjechać autobusem, choćby
spod którejś stacji metra położonej w centrum miasta. Da się dojechać jednym z
nowoczesnych autobusów, bilet jednak jest nieco droższy, bo to już druga strefa.
Obecny meczet został zbudowany w latach 90-tych na miejscu
poprzedniego, który pochodził z XIII wieku. W meczecie znajduje się grób Ukeymy
Khanum, potomkini Mahometa, córki siódmego Imama Szyickiego Musy Al Kazima. Imam
ten uciekł do Baku przed gniewem kalifów. Dziś jest centrum duchowym
okolicznych mieszkańców, pielgrzymują do niego kobiety mające problemy z
zajściem w ciążę. Lokalna nazwa meczetu to Meczet Fatimy.
Łączy się z nim mało zabawna historia. Kiedy w 1920 roku
sowieci przejęli władzę w Azerbejdżanie, zaczęli walkę z religią i niszczenie
obiektów sakralnych. Ich ofiarą padła między innymi meczet Bibi Heybat. Krótko
po zniszczeniu meczetu Moskwa podjęła decyzję o konieczności objęcia ochroną
budowli historycznych. Dlatego też osoba, która podjęła decyzję o zniszczeniu
meczetu, Azkomstaris Salamov, została zesłana na 20 lat na Syberię.
Bibi Heybat we mgle (fot. Dominik Wach)
w środku (fot. Dominik Wach)
bogato zdobiony (fot. babis)
część przeznaczona dla kobiet (fot. babis)
grobowiec córki siódmego Imama (fot. Zbigniew Opara)
w części przeznaczonej dla mężczyzn (fot. Zbigniew Opara)
Meczet Taza Pir w Baku
Meczet położony jest w sercu miasta, dokoła niego leżą dzielnice
zdecydowanie biedniejsze i mniej okazałe, które raczej znikną za kilka lat, bo
w okolicy trwa wyburzanie starych obiektów i wznoszenie nowoczesnych bloków.
Jest niezwykle ozdobny zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz.
Można go dojrzeć z daleka, bo jego kopuła połyskuje w słońcu złotem. Został zbudowany
w 1905 roku, choć od tego czasu był i przebudowywany i remontowany.
fot. babis
fot. babis
fot. babis
fot. Zbigniew Opara
fot. Zbigniew Opara
fot. Dominik Wach
fot. Dominik Wach
Meczet Sahidlik w Baku
Bardzo łatwo do niego trafić, wystarczy wjechać funikularem
do góry. Dolna stacja kolejki funikular znajduje się na ulicy Neftchilar, naprzeciwko
Mini Wenecji, która z kolei jest na głównym deptaku. Cena za przejazd to 0,2 AZN.
Meczet niestety był zamknięty, więc udało mi się go obejrzeć
jedynie z zewnątrz, nie mniej jednak wspaniale komponuje się z Flame Towers.
fot. Zbigniew Opara
fot. Dominik Wach
Pozostałe meczety, które odwiedziłam, były po drodze do
innych, wcześniej już opisywanych miejsc, czyli w Qubie i w Şǝki:
Meczet Ardabil w Qubie
fot. babis
Meczet Dżuma w Qubie
fot. babis
Meczet Omara w Şǝki
fot. babis
Azerowie ewidentnie nie przestrzegają zasady niespożywania
alkoholu, która obowiązuje w Islamie. W każdym mniejszym albo większym sklepie
można kupić dowolny alkohol, choć będąc przyjezdnym najlepiej próbować trunków
miejscowych, azerskich. Są bardzo dobre azerskie wina, z winogron bądź z
granatów, oraz azerskie koniaki.
Koło naszego hotelu był mały sklepik lokalny, do którego
zwykle udawaliśmy się wieczorami w celu uzupełnienia zapasów wody, napojów oraz
zakupienia specjałów ichniejszych. Postanowiliśmy też za namową właściciela
sklepu spróbować wina. Niestety nie mieliśmy otwieracza, co okazało się nie być żadnym
problemem. Właściciel otworzył nam wino korkociągiem, po czym wcisnął korek
tak, żeby wino nie wylało się w czasie przenoszenia go do hotelu. Dostaliśmy też
plastikowe kubki. Właściciel nie był wcale zdziwiony tą sytuacją, lokalsi
przebywający w sklepie też nie. Znaczy naród spożywa.
Wspaniala lektura i zdjecia, zgadzam sie z tym, ze maja w sobie cos mistycznego, mam nadzieje ze mnie tam tez zawieje.
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo, polecam!
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego wyjazdu i zazdroszczę Azerbejdżanu ;)
OdpowiedzUsuńOd czasu wakacji w Gruzji jest on jednym moich priorytetów do odwiedzin, który, mam nadzieję, szybko uda mi się zrealizować!
Koniecznie pisz dalej, świetny blog. A w wolnej chwili zapraszam również na swój:
www.odlotowe-podroze.blogspot.com