Księstwo Andory to malutki kraj położony w Pirenejach,
wciśnięty między Francję i Hiszpanię. Stolica leży na wysokości 1000 metrów nad
poziom morza, a średnia wysokość kraju to prawie 2000 m n.p.m. , Księstwo żyje
z turystów, ze względu na jego położenie jest tu bardzo długi sezon narciarski.
Bardzo trudno jest się dostać do Andory, jeśli nie ma się
samochodu. Pociągi dojeżdżają tylko do miejscowości L’hospitalet-pres-L’Andorre
położonej jeszcze we Francji, około 30 kilometrów od Andorra La Vella. Z L’hospitalet-pres-L’Andorre
można dojechać autobusem do stolicy księstwa. Autobusy jeżdżą też z Tuluzy (ok
125 km), ale są to autobusy z lotniska w Tuluzie, cena biletu to ok. 60 Euro w
jedną stronę. Kursują 2 lub 3 razy dziennie. Możliwy jest też dojazd od strony
hiszpańskiej, jeszcze mniej przyjazny dla niezmotoryzowanych.
Postanowiłam więc skorzystać z opcji Bla Bla Car, która we
Francji bije rekordy popularności. Z pewnością z powodu bardzo wysokich cen
biletów kolejowych, a niskich stawek za
wspólne przejazdy. Aby skorzystać z Bla Bla Cara wystarczy zalogować się na
stronie internetowej, koniecznie francuskiej. Ja nie znam francuskiego, a udało mi się
to bez większego problemu. Pozostaje wybrać trasę przejazdu, jaka nas
interesuje oraz datę a nawet godzinę. Możliwości i opcji do wyboru jest bardzo
wiele.
Zalet korzystania ze wspólnych przejazdów jest co niemiara; przede wszystkim
bardzo korzystne ceny. Za trasę Tuluza – Andora – Tuluza zapłaciłam 20 Euro. Do
tego można się umówić z kierowcą, żeby podwiózł w określone miejsce, odebrał
tam gdzie jest wygodnie. Podróż trwa nieco ponad 2 godziny w jedną stronę. Problematyczne
nieco jest prowadzenie konwersacji (a Bla Bla Car zakłada rozmowy podczas
podróży), jak jedna strona zna tylko francuski, a druga go nie zna wcale, ale
od czego mamy ręce...
Nie byłabym oczywiście sobą , gdybym się w końcu nie zgubiła
w tej Andorze. Ale to wina nie moja, tylko parkingów. Umówiłam się z
kierowczynią o określonej godzinie na tym samym parkingu, na który
przyjechaliśmy. Tyle tylko, że identycznych parkingów było za każdym rogiem
kilkanaście. Na szczęście telefony działają, więc udało nam się jakimś cudem
odnaleźć.
Andora to raj dla zakupoholików. Ten nałóg już porzuciłam,
więc nie zrobiły na mnie wrażenia bardzo liczne sklepy, w których można kupić
wszelkie dobra bez VAT-u. Począwszy od odzieży markowej a skończywszy na
alkoholu i papierosach. Trochę sobie potem plułam w brodę, bo nic zupełnie nie
nabyłam, a ceny były dużo niższe niż po stronie francuskiej. Ludzie specjalnie
jeżdżą do Andory, żeby zrobić większe zakupy. Przy wyjeździe z księstwa celnicy
sprawdzają, ile dobra się wywozi i czy przypadkiem nie za dużo. Są określone limity zwłaszcza na wyroby tytoniowe i alkoholowe.
Ale tak to jest, jak się człowiek zafiksuje na chodzenie i
koniecznie w 8 godzin chce zobaczyć jak najwięcej i jeszcze się wdrapać na
jakąś pirenejską górkę. Plan naturalnie został wykonany, choć nie górka została
zdobyta, tylko jezioro w górach, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
Językiem oficjalnym w Andorze jest kataloński, lecz większość
mieszkańców pochodzi z Hiszpanii, więc dogadać się można spokojnie po
hiszpańsku, no i też po francusku. Ciekawe jest to, że w Andorze rdzenni
andorczycy stanowią już mniejszość, odkąd księstwo tak bardzo rozwinęło się
turystycznie.
Kuchnia jest typowo katalońska, pyszna, a ludzie przemili. Kierowcy
autobusów zatrzymują się po drodze, jeśli chce się gdzieś wyskoczyć poza
przystankiem, albo wsiąść po drodze.
Komunikacja w jest w porządku, autobusy kursują zgodnie z
rozkładem jazdy, wszystko jest bardzo intuicyjne, ceny do przyjęcia (ok 2 Euro
za kurs). Musiałam z nich korzystać ze względu na jednak krótki czas jakim
dysponowałam i napięty grafikiem. Naturalnie trudności nie sprawia poruszanie się pieszo, jako że miasteczka i wioski zwyczajnie zlokalizowane są przy ciągach komunikacyjnych, w dolinach. Idąc wzdłuż drogi zawsze dokądś się dojdzie.
A tutaj kilka zdjęć
Centrum Andorra La Vella (fot. własna)
Rzeźba Salvadora Dali "Nobility of Time"stoi w historycznym XII-wiecznym centrum stolicy Andory, na Piazza Rotonda Andorra La Vella. Została przekazana rządowi Andory jako dar przez agenta Dalego. (fot. własna)
Kościół Św. Stefana (Sant Esteve d'Andorra La Vella), jego najstarsza część pochodzi z przełomu XI i XII wieku, nowsza z początku XX wieku (fot. własna)
Flaga Księstwa Andory (fot. własna)
Nad rzeką Valira, w drodze do Encampu (fot. własne)
Encamp i domy w dolinie (fot. własne)
Jezioro Engolasters - położone w depresji lodowcowej, jest zlewnią rzek lodowcowych odprowadzających wody z lodowców pirenejskich (fot. własne)
Widok na szczyty Pirenejów w drodze nad jezioro (fot. własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz