Każdy, kto odwiedza wieczne miasto Rzym, na pewno kieruje
jeśli nie pierwsze, to chociaż drugie kroki do tego najsłynniejszego miejsca.
Nawet dzieci w pierwszych klasach podstawówki wiedzą, co zacz i gdzie się ono
znajduje. Ta akurat wyprawa do Rzymu była jedną z kolejnych, ale wcześniej nie
po drodze mi było do Koloseum…
Za sprawą niskiego sezonu turystycznego przypadającego na
zimę, udało mi się upolować tanie bilety do Rzymu na ferie zimowe i postanowiłam
razem z synem pochodzić trochę po tym jakże słynnym i zabytkowym mieście.
Do Rzymu przylecieliśmy w środę w południe, dlatego też
zwiedzanie Koloseum przypadło na czwartek, co by móc już rano stawić się u
wrót. Oczywiście przed udaniem się na miejsce dokonałam odpowiedniego riserczu
w internetach, co mnie może czekać. Risercz odbył się jeszcze w Polsce, napawał
dużym optymizmem. Internety donosiły, że o tej porze roku nie trzeba się spinać
i wstawać o 5 rano, że nie ma wielkich kolejek a bilety można sobie kupić w
kasie. Nie zdecydowałam się na zakup przez internet, bo na stronie doliczana
była opłata manipulacyjna w wysokości 2 Euro więc uznałam całkiem słusznie, że
po co przepłacać.
Rano więc nie spieszyliśmy się za mocno i na spokojnie
napiłam się jeszcze kawy po drodze. I tu muszę przyznać, że kawa w Rzymie jest naprawdę
dobra. A ja w tej kwestii jestem
niezwykle wybredna.
Już o 10.00 staliśmy u bram tej niezwykłej budowli. Pogoda
dopisywała, świeciło pięknie słońce, więc i lud falą ruszył do zwiedzania. Było
całkiem tłoczno, ciężko było znaleźć kasy biletowe tudzież wejście. Ale na placu
pod Koloseum wielką część tłumu stanowiły osoby wyglądające jak pracownicy
tegoż obiektu. Poubierani w koszulki z napisami „Tour guide” w różnych językach
oraz identyfikatory. Podchodzili do turystów, zagadywali, jakby chcieli pomóc.
Nic bardziej mylnego! Ja także podeszłam do jednego z osobników zapytać, gdzie
mogę znaleźć te nieszczęsne kasy biletowe. Osobnik od razu się nakręcił i
zaczął mi opowiadać, w jak ogromnej kolejce do kasy będę musiała stać, a potem
w jeszcze większej kolejce do wejścia, co zajmie mi pół dnia. Stwierdził
ponadto, że jeśli zdecyduję się na jego propozycję, to będę mogła jeszcze wejść
na drugi poziom w Koloseum, który nie jest dostępny dla wszystkich. I że ma
doskonały deal! Po pierwsze – płacę teraz i nie czekam w kolejce do kasy. Po
drugie – wchodzę bocznym wejściem i nie czekam w drugiej kolejce. Po trzecie –
wchodzę na drugi poziom. Po czwarte – będzie ze mną przewodnik. No brzmiało to
fantastycznie. Cena okazyjna, za osobę dorosła skasują mnie 35 Ojro, za
małoletniego jest super promo, tylko 22 Ojro. Czyli za naszą dwójkę 57 Ojro.
Noooo, drogawo powiedziałabym. Podziękowałam uprzejmie (kto mnie zna, to wie
cóż to znaczy) i zapytałam, gdzie jest zwykła kasa z tą gigantyczną kolejką. Osobnik
pogodził się z porażką i wskazał mi kolejkę po bilety.
Faktycznie, była dość długa. Stanęliśmy sobie na jej końcu. Co
minutę podchodził ktoś z „obsługi” proponując cały czas ten sam deal. I jeszcze
argumentując, że w kasie to można tylko kartą zapłacić. A u nich gotówką. Co
też nie było prawdą. Można było bowiem od razu ustawić się w kolejce do wejścia
i tam kupić bilet za gotówkę. Staliśmy tak sobie wygrzewając się na słoneczku i
obserwowaliśmy co się dzieje. Faktycznie sporo osób dawało się namówić i
zgadzało się na tę wyjątkową ofertę. Z ciekawości mierzyłam czas stania w
kolejce do kasy. Czekaliśmy dokładnie 30 minut. Na pewno w sezonie trwałoby to
dłużej, ale też nie pojawiliśmy się tam zbyt wcześnie rano jednak. Bilet kosztował mnie 12 Euro. Dzieci do
18-stego roku życia wchodzą za darmo. Bilet uprawnia do wejścia do Koloseum
oraz do Palatynu, który też jest wart odwiedzenia. Po dokonaniu zakupu udaliśmy
się do tej mitycznej kolejki do wejścia. I znowu okazało się, że kolejki w
zasadzie nie ma. Ludzie stali, ale to ci, którzy chcieli kupić bilet za
gotówkę. Osoby z biletami przechodziły w zasadzie zupełnie płynnie do kontroli
i do samego Koloseum.
Sama budowla robi naprawdę ogromne wrażenie, którego nie da się opisać. Może więc zamieszczone przeze mnie zdjęcia zrobią swoją robotę i choć trochę oddadzą klimat
i przede wszystkim ogrom tego miejsca. W środku są też wystawy objaśniające
historię Koloseum oraz mały sklepik z kosmicznymi cenami (to samo można kupić na
mieście, co najmniej 3 razy taniej). I okazuje się, że na drugi poziom budowli
można wejść bez problemu, wszystko jest otwarte. Więc kolejna ściema naciągaczy
z „obsługi” wyszła na jaw. Jedyne co się zgadzało to przewodnik. Mijaliśmy grupki
mniejsze i większe oprowadzane przez przewodników. My spokojnie poradziliśmy
sobie sami, mogliśmy przynajmniej w każdym miejscu spędzić tyle czasu ile chcieliśmy,
zajrzeć tam gdzie nam się podobało. A czytać umiemy, więc sobie wiedzę
uzupełniliśmy naocznie a nie nausznie.
Koloseum zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego
UNESCO zaś w 2007 roku zostało uznane za jeden z siedmiu cudów świata. Wybudowane
zostało na polecenie cesarza rzymskiego Wespazjana w latach 70 lub 72 – 80 naszej
ery. Zleceniodawca nie doczekał otwarcia amfiteatru. Co ciekawe, przed wybudowaniem
Koloseum tego typu obiekty wznoszone były z drewna. Ale Wespazjan był bardzo
bogaty, miał dużo niewolników i złota, mógł sobie więc pozwolić na manifestację
swojej wielkości w taki właśnie sposób. Współcześnie władcy postępują podobnie
(patrz post dotyczący choćby Astany). Koloseum powstało w miejscu sztucznego
jeziora przed Domus Aurea, rzymskim pałacem cesarza Nerona. Otwarcia dokonał
Tytus Flawiusz, syn Wespazjana, inauguracji amfiteatru towarzyszyło ponad 100
dni igrzysk. Pierwotna nazwa tej budowli to Amfiteatr Flawiuszów, dopiero w
średniowieczu zaczęto nazywać ją Koloseum, od wielkiego posągu Nerona, który
znajdował się obok. Koloseum służyło przede wszystkim do pokazywania walk gladiatorów między sobą, walk gladiatorów
ze zwierzętami oraz egzekucji. Ponoć
było to miejsce, w którym masowo mordowano chrześcijan. Miało ok 50 tys miejsc siedzących, a mogło
pomieścić nawet 87 tys widzów. Mroczne miejsce, ale doskonałe
architektonicznie. Do dziś stadiony buduje się bardzo podobnie, jak Koloseum.
Ale najlepiej wybrać się tam po prostu i przekonać o
wszystkim samemu ;-) A tutaj kilka foteczek mojego autorstwa, na zachętę ;-)